sobota, 2 sierpnia 2014

Jedziemy na safari w wyobraźni. Czarna kenijska herbata Esencja Afryki z Astry.

Skusiłam się w zeszłe wakacje na czarną herbatę afrykańską. W te wakacje piję. Czy był to dobry wybór? Przekonamy się na małej wycieczce po Safari.
100% Czarnej herbaty? Hmm...

Słońce, upał, wysoka temperatura (~30), czasem spadnie deszcz... Jesteśmy na plantacji herbaty, gdzie co 14-15 dni chodzą pracownicy z koszami na plecach i zbierają co 14-15 dni listki krzewu herbacianego. Dziennie na doświadczonego pracownika wychodzi ~70 kg liści. Ktoś by się zastanawiał nad smakiem herbaty, a ja się zastanawiam poza smakiem - co z ludźmi?
źródło
Od razu przypomniała mi się praca przy pakowaniu ciastek. Było to dla mnie coś okropnego. Dla doświadczonego pracownika byłby to zwykły dzień roboczy. Pewnie dla nich też to jest 'zwykły' dzień roboczy. Pijąc herbatę tanią jak barszcz wyczuwam mocny aromat ciężkiej, żmudnej pracy, jednak dającej jakikolwiek zarobek, by móc utrzymać rodzinę. W myślach widzę plantację, za nią safari, na którym zwierzęta się wygrzewają w promieniach słonecznych. Czasem widzę słonia. Za słoniem polujący na jego kły ludzie - kłusownictwo pewnie nadal się tępi, ale jakoś tego nie widzę. Safari jest piękne - zgadzam się, patrząc na zdjęcia. Jednakże zawsze są dwie strony medalu.

Wracając do herbaty.
Nie lubię zbytnio herbat czarnych - tych mocnych, spoza Chin (są łagodne, japońskich nie próbowałam). Jeśli mam taką pić, to po turecku - z dużą ilością cukru lub po angielsku - tzw. bawarkę.

susz
Jeśli jest to herbata w 100% czarna liściasta to dlaczego widzę granulat? Madras jakoś potrafi być łamany... Madras to indyjska herbata, nie kruszy się tak łatwo jak kenijska, dlatego mamy postać granulatu. O! Przepraszam, zacytuję producenta (firma Astra):
Dzięki tropikalnemu klimatowi oraz wulkanicznym glebom liście herbat afrykańskich są specyficzne – cienkie i bardzo delikatne. Nie można ich również zwijać w tradycyjny sposób ponieważ szybko się kruszą. Właśnie dlatego herbaty afrykańskie mają bardzo drobną strukturę – często myloną z granulatem. Do herbacianych koszy trafia zawsze tylko to co w herbacie najcenniejsze czyli pączek i dwa pierwsze listki, a już po dwóch tygodniach powstają świeże odrosty i zbiory ruszają na nowo.

Jeśli nie jest to granulat, to co to jest?

Do głowy przychodzą mi 2 nazwy: fannings i dust. Fannings (oznaczane jako F) są to liście pokruszone (jak Madras z Mokate) - forma między pyłem (D - z taniej ekspresówki), a liśćmi łamanymi. Z pomocą przyszedł mi artykuł (a raczej dziennik/pamiętnik z wycieczki) pani Anny Mańczyk. 98% sprzedawanej
herbaty to granulat otrzymywany metodą CTC (zgniatanie, rwanie, zwijanie). Zwykle herbaty CTC są określane BP (Broken pekoe, czyli z połamanych III i IV liści z gałązek herbacianych). Jeśli są to liście łamane, a nie pokruszone to wrzuciłabym je do worka z napisem BF - Broken flowery - łamane z pączka fleszowego i dwa pierwsze liście.
W skrócie - nie jest to granulat błędnie nazywany granulatem? :o
Po lewej stronie wrzuciłam zdjęcie. Porównałam granulat z zawartością 'ekspresówki' i wiecie co? Czuć różnicę. Pył drażnił opuszki palców, był bardzo miałki, niemiły w dotyku. Po granulacie nie odczułam takiej niechęci/odrazy.




Parzenie
napar
Herbata kenijska jest mocną herbatą. Należy ją zalać wrzątkiem i parzyć 3-5 minut. Producent zaleca parzyć w dzbanku w taki sposób: 1 łyżeczka na filiżankę + 1 dodatkowa łyżeczka na czajnik. Jakiś czas temu kupiłam w biedronce ładny szklany czajniczek do herbaty (nie, nie ten z oferty - zasmakuj w oriencie). Mieści w sobie zawartość 4 filiżanek (tej granatowej). Zaparzyłam 5 łyżeczek na 4 filiżanki i nie dało się upić jako takiej, musiałam dolać mleka! Teraz piję 3 łyżeczki na 4 filiżanki, nadal jest mocna, ale daję radę.

Napar i smak
Napar jest koloru ciemnoczerwonego (taki ciemny mahoń).
Nie jest to 'męska' herbata jak Lapsang Souchog (wędzona, o dymnym smaku), ale nadal mocna. Przeparzona kopie zadek i nadaje się do podlania kwiatków po ostygnięciu. Jak już wcześniej pisałam - nie lubię herbat mocnych. Smakuje słabiej niż Assam, choć podobnie, a Madrasu jeszcze nie piłam - podobno też ma smak z charakterem. Wyczuwam cierpkość. Czy jakieś kwiatki w pobliżu (niektórzy twierdzą, że wyczuwają kwiaty, orzechy w niektórych herbatach - niestety mój zmysł węchu jest słabszy, a podniebienie nie jest takie wyrafinowane)? Nie jestem znawcą herbat. Smakuje jak czarna, mocna herbata.

P.S.
A jakie Wy lubicie herbaty czarne? Chińskie czy te mocniejsze? Moim ulubieńcem jak na razie jest chiński Yunnan :)
Jak pijacie herbatkę? Gorzką, z cukrem, z mlekiem a może z rumem (nie daj boziu z mlekiem i rumem jednocześnie XD)?

P.S.2.
Pisałam do Menedżera firmy Astra jaka to jest herbata, jeśli nie granulat. Nie dostałam odpowiedzi. TA. DAM.

5 komentarzy :

  1. Ja lubię mocną czarną herbatę, zwykle pijam solo bądź z cytryną, bez dodatku cukru. Jeśli chodzi o czarną herbatę to idę na łatwiznę i kupuję ekspresową moją ulubioną jest Dilmah Gold i Lipton. Zieloną zaś kupuję najczęściej liściastą i lubię parzyć dzbanku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są to herbaty mocniejsze :) Te dwie są dobrej jakości z tego co wiem

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy post.. przyznam się, że mam czasem też podobne przemyślenia...od kiedy widziałam rozpaczliwe metki z taniej sieciowki (chyba Primark) z błaganiem chińczyków robi mi się nieswojo na samą myśl o zakupach tam..
    Z herbatą, kawą, kakaowcem jest podobnie...tania siła ludzka napędza rynek.. z drugiej strony nasze ograniczone zarobki...ech dylematy..
    Lubię herbatę średniomocną, niesłodzoną, bez mleka.. Nie przepadam za czerwoną..Dla własnej wygody preferuję te w saszetkach - lubuję się w Pukka i Teapigs - są wyjątkowej jakości :)
    Jednak w głębi serca zawsze uważam, że prawdziwa herbata to ta liściasta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesujące są wizualnie herbaty Pukka, Teapigs. Jeszcze nigdy nie piłam ^^
      Jest jeszcze coś takiego przy kawach, herbatach etc. - Fairtrade się to nazywa. Herbata jest wtedy droższa, ale wiemy, że pracownicy nie dostają marnych groszy za wysiłek :)

      Usuń
  3. A ja lubię herbatę kenijską za intensywny smak i ciekawy bukiet. Jeśli czarna to beż żadnych dodatkow :) Ostatnio natknęłam się właśnie na herbatę kenijską Veertea (w hotelu w Kołobrzegu). Pyszna!!!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o nieobraźliwe komentarze. Obrażania nie popieram.
Nie chciałabym również SPAMu. SPAM jest dobry ze SPAMem wśród SPAMu, ale nie tutaj, więc komentarze z tego działu będą usuwane. Pod SPAM podchodzą również prośby o wspólną obserwację (i tak patrzę na blogi komentatorów - jeśli są).
Nie przejmujcie się, że od razu komentarze się nie wyświetlają - są weryfikowane.