 |
Amarylis u mojej mamy |
Wybaczcie, że ostatnio słabo idzie pisanie, coś mi ciągle umyka. Dużo pracuję (w domu również), pielęgnuję rośliny, staram się być dobrą kurą domową (oby mi Mount Everest nie urósł z rzeczy "do wyprasowania", a kurz nie rozpanoszył po meblach i podłodze).
Na Śląsku wiosna, na parapecie wiosna, awokado rośnie (co możecie zauważyć na google+). Postaram się coś naskrobać w drugiej połowie kwietnia lub na początku maja. Poza tym zbliża się konferencja zielarsko-farmaceutyczna w Panewnikach, konferencja zielarska w Krośnie - będzie się działo!
Dostałam się na
Kurs Medycyny Klasztornej. Ma takie wzięcie, że można się zapisywać, ale... na listę rezerwowych O.o - relacje w październiku.
Zbliżają się święta Wielkiej Nocy, więc są i zamówienia na jajka i baranki - z jednej strony dobrze, z drugiej strony źle, bo akurat jest ten okres, w którym zaczyna brakować wosku pszczelego.
 |
Jajka woskowe w produkcji |
W marcu był okres przeziębień - wzmocniłam się sokiem z jeżówki, było ciężko przez kilka dni (na szczęście nie tak ciężko bym nie mogła funkcjonować - dwie saszetki preparatu na objawy grypopodobne i da się żyć!). Wspomogłam się nietypową mieszanką z: kory Lapacho, goździków, gałki muszkatołowej, imbiru, korzenia prawoślazu, cynamonu, tymianku, miodu i rumianku - nawet podziałało ;)
Zamówiłam i będę sadzić niespotykane roślinki np.
papryfiutki,
dziwaczka (może zaświeci w nocy fluorescencyjną barwą) i
męczennicę błękitną. Mam też w planach opryskać roślinki Bioseptem i Agricollem w celu wzmocnienia - wiosna wiosną, ale szkodniki i choróbska też lubią ten okres, co nie jest przyjemne dla oka.
Pozdrawiam Czytelników!
P.S. Mam nadzieję, że wszystko ładnie rozplanuję, poukładam i znajdę czas na pisanie.
I'm alive!