sobota, 27 lipca 2024

Lektura na lipiec - Radium Girls

    Dzisiaj skończyłam czytać książkę Radium Girls autorstwa Kate Moore i stwierdzam, że jest to niesamowita historia. Ceny polskiego tłumaczenia sięgają prawie zenitu (nie dziwię się), więc wypożyczyłam z biblioteki. Gdyby ciekawiła Was historia Radowych Dziewczyn i nie macie problemów z językiem angielskim, a żal ostatniego grosza z wypłaty/kieszonkowego - polecam wersję anglojęzyczną, jest zdecydowanie tańsza (odnośniki do różnych zagranicznych stron znajdziecie na oficjalnej stronie autorki. Okładka polskiej wersji prezentuje się tak:
zdjęcie własne
    Rad został odkryty przez państwa Curie u schyłku XIX wieku i bardzo szybko nadano mu cudowne właściwości - w latach 20.-30. XX w. dodawano go do żywności, tworzono pudry, kremy z cudownym pierwiastkiem, nawet używano w farbach, którymi malowano cyferblaty (cała historia jest zgrabnie umieszczona w książce). Początkowo był to czysty rad, jednak był na tyle drogi, że zastąpiono go izotopem radu, mezotorem. W książce mamy dwa stany, w których dzieje się fabuła - New Jersey (New  Orange, New Ark) i Illinois (Ottawa) oraz wiele, niezliczonych bohaterek (znanych i nieznanych), których łączyły praca, przyjaźń i dobre serca. Z początku wszystko wydaje się bezpieczne, niesamowite, magiczne, zarobki są bardzo wysokie jak na tamte czasy, jednak okazuje się w pewnym momencie, że rad jest sprytny i hasło radujmy się! już nie jest taką zabawną grą słowną...
Kosmetyki z radem Radior
"Radium and Beauty," New York Tribune 1918
    Nie chcę zdradzać szczegółów historii, bo wszystkie dziewczyny po śmierci nadal mają dużo do powiedzenia. Ciekawy był przypadek Ebena Byersa, który bardzo mocno wierzył w działanie Radithoru - cudownej wody uzdrawiającej wszelkie dolegliwości. Jak wyglądał przed i po kuracji? Tu już wystarczy wpisać w grafikę google i UWAGA... nie spożywać posiłków, bo wygląd osobnika jest po prostu niesmaczny. Przykre było dla mnie to, jak wiele lat musiało upłynąć zanim doszło do badań nad niekorzystnym wpływem radu na organizm (w tym radową szczęką <ang. radium jaw>). Radową szarlatanerię ładnie opisano na angielskiej wiki. O promieniotwórczości, zegarkach i radioaktywności poczytacie na blogu Promieniotwórczość wokół nas.
Bailey Radium Laboratories 1925
   Z filmów planuję obejrzeć dokument Radium City z 1987 r. oraz Radium Girls z 2018/2020 r. (niedostępne na Amazon Prime w Polsce). Jak planujecie zwiedzać Illinois to warto przystanąć przy pomniku radowej dziewczyny autorstwa Williama Pillera. Przedstawia kobietę (pracownicę) trzymającą w jednej ręcę tulipana, a w drugiej charakterystyczny pędzelek z wielbłądziego włosia do malowania cyferblatów.

    Cieszę się, że mogłam przejść przez tą trudną historię kobiet malujących cyferblaty, a książkę uważam za rewelacyjną!

piątek, 28 stycznia 2022

Lubimy Czytać? No pewnie!

Tak sobie przeglądam serwis Lubimy Czytać, pamiętam starszy wygląd strony, kiedy obecna strona była betą. Wyobraźcie sobie, że na tym serwisie udzielam się od... 11 lat! Jak to zleciało! Statystyki mówią same za siebie:

Źródło: lubimyczytac.pl

2-3 lata temu postanowiłam zmienić typ profilu z Czytelnika na Bibliotekarkę i nie jest tak źle. Istnieje jeszcze mniej populrny serwis BiblioNETka (o, też się na latach zmienił z tego co widzę), jednak przyzwyczajenie do szaty graficznej LC i większej intuicyjności strony wzięło górę.

Lubię czytać książki. Możliwe, że więcej i częściej czytam niż statystyczny Polak.

Ostatnio przeczytałam Serce Edmunda de Amicis, które mocno chwyciło mnie za serce (dokładnie tak!) - polecam, jest mało takich lektur niosących tak wiele wartości. W domenie publicznej można poczytać książkę Głowa o dalszych losach Henryka z Serca, co w odległym czasie zamierzam zrobić.
    Obecnie czytam książkę o ginekologii (w tym chorobach kobiecych) z 1964 roku i tak się przenoszę w czasy PRL. Oglądaliście  Sztukę Kochania o Michalinie Wisłockiej? No, to tak to mogło wyglądać. Na szczęście nie wieje tak propagandą jak w Dziewczęcych sprawach J. Beaupré, jednak wieje grozą jak strony książki straszą rakiem. O, nie podałam tytułu książki, już to czynię: Choroby i dolegliwości kobiece autorstwa Ewy Supronowicz.

Gdzie lądują niechciane książki?
Poruszę inną kwestię związaną z wydawaniem książek. W mieście, w którym mieszkam, jest taka "wędrowna biblioteczka", profesjonalnie się to nazywa bookcrossing (link) - uważam, że to jest niesamowita inicjatywa z możliwością podarowania niechcianym książkom drugiego życia, więc zamiast wyrzucać na makulaturę lub do pieca - można zanieść i ewentualnie wziąć jakąś perełkę. Tak to się toczy. Część ksiązek ląduje na olx, jednak po zbyt długim oczekiwaniu na kupno i tak idzie na bokcrossing.

Ja tutaj tak się rozpisuje, a sprawozdania na uczelnię i nauka do egzaminów czekają. No cóż, samo się nie napisze, więc komu w drogę...

poniedziałek, 12 września 2016

Książki na wrzesień

Takie prawdziwe... ;)
Jak co miesiąc kupuję kilka książek oraz wypożyczam dwie z biblioteki lub czytam to co mam. W tym miesiącu moją półkę zapełnią (trochę to źle napisane, bo już nie mam miejsca na książki - trzeba zorganizować inne półki na książki) tematyki: kosmetyki ręcznie robione, 1 historyczna, smaczne roślinki z ogródka, którego nie mam, ale chciałabym mieć (albo chociaż wiedzieć jak samemu wyhodować w razie czego). Zakupów dokonałam w sklepie Czary Mary, Dedalus i niePrzeczytane oraz na OLX i Allegro. Z biblioteki głównie wypożyczam szarady kryminalne i horrory (w tym miesiącu przeczytałam tom I Nekroskop Briana Lumleya i mnie wessało). Nie będę za dużo spamować, pozostawię Wam linki do książek oraz skromne zdanie. Jakie są moje książki na wrzesień?


wtorek, 14 lipca 2015

Literatura: pszczelarstwo i apiterapia cz.2

W poprzednim wpisie Literatura: pszczelarstwo i apiterapia opisałam  literaturę naukową państwa Kędzia, którzy napisali dużo książek na temat działania produktów pszczelich, kilka przetłumaczyli. Dokonali też wielu badań naukowych. Na tych książkach się świat nie kończy. Ciąg dalszy!

1. Ryszard Czarnecki, Pszczeli pyłek kwiatowy w Apiterapii, Kraków, Towarzystwo Słowaków w Polsce, 2015, ISBN 978-83-7490-812-2
Niedawno przeczytałam i powiem wam, że nie jest taka zła, aczkolwiek wolę państwa Kędzia. Autor opisuje harmonię organizmu ludzkiego na zasadzie działania głównych substancji budulcowych, wzmacniających organizm jak białka, enzymy, witaminy, cukry, tłuszcze. Dokładnie opisane jak pyłek pszczeli może wpływać na wewnętrzną homeostazę (utrzymanie równowagi), przy tym działanie na poszczególne układy (krążenia, moczowego, pokarmowego, nerwowego), zastosowaniu w geriatrii i pediatrii. Dziwi mnie, że autor poleca zjadanie pyłku zmikronizowanego per se, a następnie popicie wodą. Lepszą biodostępność ma po rozpuszczeniu w wodzie lub po zmieszaniu z miodem i trzymaniu pod językiem. 

2. Ryszard Czarnecki, Propolis w Apiterapii, Wyd. III, Kraków, Apiterapia Forum, 2015, ISBN 978-83-7490-829-0
Pozycja wydaje się być lepiej zredagowana od poprzedniej. Dobrze opisano działanie przeciwdrobnoustrojowe, chemoprewencyjne, przeciwzapalne, immunostymulujące oraz zastosowanie propolisu wewnętrznie (w chorobach uszkadzających komórki nerwowe, przewodu pokarmowego, oddechowego, krążenia) i zewnętrznie (choroby dermatologiczne, laryngologiczne, ginekologiczne oraz przy ranach). Zaciekawił mnie przedstawiony tam produkt - krople propolisowe 10% bezalkoholowe. Ciekawe jak go rozpuścili.

piątek, 10 lipca 2015

Biblioteczka Herbaceum - Zioła + zioła w medycynie ludowej

Teraz mam więcej czasu na czytanie jako bezrobotna na wakacjach, więc czytam, będę uczestniczyć jeszcze w kilku szkoleniach na platformie e-learningowej. Głównie robię to co na wakacjach - czytam, idę spać o 1:00, a wstaję o 9:30-10:00.


1. Zbigniew T. Nowak, Zioła, które podbiły medycynę, Kraków, Wydawnictwo AA, 2015, ISBN 978-83-7864-089-9
Po Roślinach, które podbiły świat czas na te zioła, które podbiły medycynę ;). Ciekawa pozycja, poszerzyłam wiedzę o żyworódce, szafranie i grawioli. Autor omówił po kilka roślin stosowanych w podnoszeniu odporności (brakowało mi liści oliwki), jako swoistą antybiotykoterapię bez antybiotyków - warto pamiętać by nie podważać kompetencji lekarza i nie leczyć np. rozwiniętego gronkowca samym olejkiem z oregano (podałam tylko przykład wymyślony przeze mnie). w zwykłych przeziębieniach warto pomyśleć początkowo o ziołach :) Jest też o roślinach wpływających pozytywnie na krążenie mózgowe oraz stosowanych w otyłości, cukrzycy, miażdżycy, nadciśnieniu, zakażeniach dróg moczowych, wspomagających trawienie i działających hepatoprotekcyjnie. Jest nawet dział o roślinach o hipotetycznym działaniu przeciwnowotworowym - warto pamiętać, że zioła mogą być stosowane chemoprewencyjnie (zapobiegawczo) lub jako dodatek do leczenia farmakologicznego. W przypadku choroby o każdym stosowanym specyfiku należy poinformować lekarza!
Minus? Brak literatury odsyłającej do konkretnych badań. Nieładnie!

2. Zbigniew T. Nowak, Ziołowa klinika odchudzania, Kraków, Wydawnictwo AA, 2015, ISBN 978-83-7864-001-1
Interesująca książka. Nie ma tam informacji "jak schudnąć 1 kg w tydzień", "Super-dieta" itp. co mi bardzo odpowiada. Większość informacji na temat ziół wspomagających trawienie, ochronnych na wątrobę, zmniejszających wchłanianie cukrów czy wzmagających termogenezę wiedziałam. Nowością okazały się dla mnie melon gorzki, działanie maliny i okłady z liści wiśni przy obrzękach kończyn. Zdjęcia prześliczne, przepisy przydatne, surowce łatwo dostępne. Są jednak minusy - autor powołuje się na badania, tylko jakie badania? Brak bibliografii/piśmiennictwa/literatury uzupełniającej. Poza tym dużo literówek rażących w oczy. Mam nadzieję, że następne wydania będą lepiej zaopatrzone :) 

O poprzedniej książce pana Zbigniewa Nowaka "Apteka na łące" pisałam w tym poście o książkach. Te 2 pozycje dostałam w prezencie od wydawnictwa po kontakcie autora ze mną i wydawnictwem.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Literatura: pszczelarstwo i apiterapia

Jak już pewnie się domyśliliście po postach o miodach (rzepakowym, słonecznikowym, mniszkowym) znalazłam nową dziedzinę, w której można się zakochać i zacząć ją zgłębiać - apiterapia. Głównie chodzi o leczenie produktami, które zostały stworzone przez pszczoły t.j. propolis, pyłek, wosk, jad, mleczko pszczele, miód. Żeby coś skrobnąć na blogu, korzystam z różnych źródeł - Czytelnia Medyczna, Panacea, strona pana doktora Różańskiego i książki. Jeśli chodzi o typowo naukowo-doświadczalną wiedzę to książki małżeństwa Kędzia są najlepiej opisane, popularne wśród pszczelarzy i apiterapeutów. Szanuję ich pracę, gratuluję sukcesu. Cieszy mnie to, że są ludzie, którzy zgłębiają tajemnice skomplikowanego świata natury i pozwalają mi na poznawanie go właśnie przez lekturę ich książek. Dziękuję!
Teraz pozwolę sobie omówić kilka pozycji, z których korzystam.

1. Elżbieta Hołderna-Kędzia, Bogdan Kędzia, Leki z pasieki,  Włocławek, Wydawnictwo Duszpasterstwa Rolników, 2005, ISBN 83-7401-130-0
Przestraszyło mnie hasło na stronie 2.: Za zezwoleniem władzy duchownej i pomyślałam "czyżby było tylko o pracowitości pszczół w służbie Boga?", jednak odetchnęłam z ulgą :)
Opisano wszystkie produkty pszczele w profilaktyce, lecznictwie różnych schorzeń oraz dawkowanie, sposób pozyskiwania surowca, skład chemiczny, przechowywanie. Pojawiła się część informacji z książki "Leczenie miodem". Nie oznacza to, że całkowicie zastępuje tą broszurkę, na sam początek przygody to dobra lektura.

2. Elżbieta Hołderna-Kędzia, Bogdan Kędzia, Produkty pszczele w trudnych do leczenia chorobach dermatologicznych, Warszawa, Borgis, 2012, ISBN 978-83-62993-00-0
Moja pierwsza książka o apiterapii. Omawiane jest zastosowanie produktów pszczelich w leczeniu różnych dermatoz (choroby łojotokowe, włosów, toczeń rumieniowaty, łuszczyca, AZS, łupież pstry, pieluszkowe zapalenie skóry). Znalazłam tutaj przepis na maść na łuszczycę, przepis po angielsku na pubmedzie. Miód i inne preparaty pszczele mają takie właściwości antybiotyczne, że ho ho!

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sprzedaję książki!

Niekoniecznie są to książki ziołowe, ale maturzystom przydatne!

Biologia. Tydzień po tygodniu do Matury + Projekt: Matura. Biologia.
Repetytorium i obszerny zbiór zadań (nie porównywać z Witowskim) do nauki biologii na poziomie maturalnym. Wydawnictwo Zielona Sowa. Cena 35 zł. Link do ogłoszenia.

Testy maturalne z chemii. Operon Matura 2010. Chemia.
Testy do powtórki z chemii. Korzystałam, ale mam Zbiór zadań z Pazdro i zadania Witowskiego. Cena 15 zł. Link do ogłoszenia.

Deepak Chopra - Ajurweda. Tajemnice medycyny holistycznej.
Opisywałam ją tutaj. Ciekawa książka, ale działa na mnie jak Coelho - dobrze się czyta, całkiem przyjemnie. Niestety prawi o rzeczach oczywistych, brak przepisów, nie przyda mi się na półce. Cena 28 zł. Link do ogłoszenia.

Kontakt mailowy lub przez gg. Wszystko w ogłoszeniach :)

środa, 19 listopada 2014

Czytadełka w biblioteczce Herbaceum cz.III - RECEPTURA

Jak już zdążyliście zauważyć - uwielbiam pracę w recepturze! Z części książek korzystałam już do nauki w szkole oraz podczas pracy w aptece. Tak, biblią techników farmaceutycznych i farmaceutów jest FARMAKOPEA POLSKA (najlepiej najnowsza IX i VI - czemu VI? Bo fajnie się z niej korzysta), a jak nie ma Farmakopei? Z czego korzystam? Jakie perełki znalazłam?
Moje czytadełka

czwartek, 13 listopada 2014

Czytadełka w biblioteczce Herbaceum cz.II - ZIOŁA

Poprzednio omawiałam książki na temat ajurwedy i TCM. Dziś ciąg dalszy książek do przejrzenia i przeczytania. Z części korzystam na bieżąco, głównie do pisania artykułów. Zapraszam!

Książki, z których korzystam na bieżąco
Od lewej
  • Samochowiec Leonidas, Kompendium ziołolecznictwa, Wyd. II, Wrocław, Wydawnictwo Medyczne Urban&Partner, 2002, ISBN 83-87944-08-4
Znakomita, rzadko dostępna książka, a szkoda. Mogliby wznowić, bo zawiera dużo informacji popartych badaniami. Są w niej opisane leki roślinne działające na różne układy: nerwowy, pokarmowy, moczowy, krążenia, oddechowy, immunologiczny. Poza tym stosowane w: zaburzeniach przemiany materii, w ginekologii, gerontologii (zmiany starcze, nie choroby - nie mylić z geriatrią), pediatrii, dermatologii, okulistyce. Plus leki roślinne przeciwpasożytnicze, działania niepożądane leków roślinnych (+ z czym ich nie mieszać) i dużo tabelek z informacjami o gotowych preparatach aptecznych. Mocno polecam!
  • Nowak Zbigniew T., Apteka na łące, Kraków, Wydawnictwo AA, 2013, ISBN 978-83-7864-284-8
Książka dla początkujących z ziołami. Są tu opisy kilku roślin (bluszczyk kurdybanek, babka lancetowata, fiołek wonny, jasnota biała, koniczyna łąkowa, koniczyna biała, krwawnik pospolity, mniszek lekarski, perz właściwy, pokrzywa zwyczajna, podbiał pospolity, skrzyp polny, stokrotka pospolita, wiązówka błotna, krwiściąg lekarski, oman łąkowy, pięciornik gęsi, szczaw, świetlik łąkowy, rzepik pospolity, żywokost lekarski). Do wiązówki rośliny są ładnie opisane (wygląd, zastosowanie), jest po kilka przepisów np. na krople Hipokratesa na niestrawność z mniszkiem, dietetyczny chlebek dla otyłych z kłączem perzu czy na twarożek z krwawnikiem dla osób skłonnych do stanów zapalnych. Jest ładna graficznie, ale czuję niedosyt informacji. Zastanawiałam się nad sprzedażą, ale jest taka ładna...
  • Senderski Mateusz Emanuel, Zioła. Praktyczny poradnik o ziołach i ziołolecznictwie, Warszawa, K.E. Liber, 2009, ISBN 978-83-60215-70-8
Grube tomiszcze z opisem historii zielarstwa i ziołolecznictwa, rodzajów surowców, czynniki zmienności substancji czynnych w surowcach - w czasie wegetacji i po zbiorze, różne wykazy, klasyfikacje i uprawa. Korzystam najczęściej z monografii ziół (jest ich 252), który się składa na: opis rośliny i występowanie, uprawę i pozyskiwanie surowca, podstawowe substancje czynne, działanie i zastosowanie, w niektórych przypadkach przetwory (<3). Twierdzę, iż był to udany zakup!

  • Błach-Olszewska Z., Długosz A., Kowal-Gierczak B., Lamer-Zarawska E., Niedworok J., Fitoterapia i leki roślinne, Wyd. I, Warszawa, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 2012, ISBN 978-83-200-4650-2
Znów opasły tomik z dużą wiedzą. Tu już jest poziom zaawansowany - dla studentów kierunków medycznych, lekarzy i farmaceutów. Bardzo przydatna książka. Nie oznaczymy w ten sposób wyglądu danej rośliny. Sama teoria, za to są interakcje, wskazania, przeciwwskazania, dawkowanie, mechanizm działania (nie, nie jest np. tylko opisane, że wzmacnia odporność, jest napisane, że działa immunomodulująco przez stymulowanie fagocytozy, indukcję cytokin i chemotaksji). Znakomita książka, bogata i chętnie trzymałabym ja w sejfie (dość droga jak na książkę...). Jest moim oczkiem w głowie. Dam Wam jeszcze opis z okładki:
Pierwsza część książki krótko wprowadza w krąg zagadnień związanych z terapią lekami roślinnymi. W części drugiej, farmakognostycznej, autorzy opisują substancje biologicznie czynne występujące w surowcach roślinnych mające działanie terapeutyczne. Trzecia część została poświęcona zastosowaniom surowców zielarskich, galenowych przetworów ziołowych i preparatów farmaceutycznych w fitoterapii różnych chorób. W ostatniej części pokrótce omówiono zagadnienia związane z toksykologią.

środa, 12 listopada 2014

Czytadełka w biblioteczce Herbaceum cz.I - ALTERNATYWNA MEDYCYNA

Bardzo lubię czytać książki, jest to moje drugie hobby po muzyce (tak, po muzyce, później są: farmacja, zioła, kosmetyki - na te tematy można pisać książki, oj wiele książek, można nawet blogować i się rozwodzić na te tematy). W mojej biblioteczce pojawia się coraz więcej literatury (taki zakupoholizm, chęć posiadania nie tylko wiedzy) na półkach i na Kindlu (ciekawe ustrojstwo imitujące książkę, bardzo dobry czytnik e-booków, na którym można czytać darmowe (lub nie) książki z Amazon.com - takie promocje ;) ).
Od wakacji trochę się tego tematycznie nagromadziło, chciałabym Wam trochę o nich opowiedzieć i zachęcić nas (mnie i Was) do czytania. Przy okazji - po lewej stronie wyświetla się banner do mojej półeczki na Lubimy Czytać. Jeśli macie tam konto, możecie mnie dodać do listy obserwowanych i na bieżąco możecie śledzić co, kiedy przeczytałam oraz co o danej lekturze sądzę. Zapraszam do czytania, bo lubimy czytać, prawda?
fot. Kamil Porembiński, źródło

czwartek, 4 września 2014

Skutek uboczny śmierć. Czy wiesz jakie leki łykasz?

Parę lat temu tata Nivellgiona podarował mi książkę o tematyce związanej z moim aktualnym zawodem. Pewnie u piguły zdążyliście poczytać jak zachowują się przedstawiciele firm farmaceutycznych (punkty, ekskluzywne szkolenia etc.), albo na innych blogach jak to lekarze wypisują jakiś drogi suplement diety/lek/szampon (a w gabinecie widać pozostałości po przedstawicielach - notesy, tablice, może nawet i kubki). Po przeczytaniu tej książki zastanawiałam się jak to wygląda w praktyce...

Opis wydawcy:

Wyznania pracownika koncernu farmaceutycznego.
źródło

Koncernom farmaceutycznym zależy na tym, żebyśmy byli stale chorzy. Chcą nam wmówić choroby. A jedynym powodem takiego postępowania są pieniądze.

Czy wiecie, że…
– koncerny farmaceutyczne wydają ponad 35 000 euro (przeszło 50 tys. dolarów) rocznie na jednego lekarza, by przepisywał ich produkty?
– ponad 75% czołowych naukowców w dziedzinie medycyny jest opłacanych przez przemysł farmaceutyczny?
– niekiedy leki zostają dopuszczone i wprowadzone na rynek dzięki korupcji?
– ludzie branży farmaceutycznej wynajdują nowe choroby i prowadzą działania marketingowe tak, by zwiększyć sprzedaż, a tym samym wartość akcji firm farmaceutycznych?
– koncerny farmaceutyczne coraz częściej biorą na celownik dzieci?

Skutek uboczny – śmierć to oparta na faktach opowieść o korupcji, przekupstwie i oszustwach napisana przez dr. Johna Virapena, który określany jest jako „osoba wtajemniczona z kręgu Wielkiej Farmacji”. W czasie 35 lat pracy w branży farmaceutycznej (głównie jako dyrektor generalny Eli Lilly and Company w Szwecji) Virapen był odpowiedzialny za wprowadzenie na rynek różnych leków. Wszystkie miały efekty uboczne. Autor opowiada teraz całą prawdę i ujawnia brudne tajemnice, których mieliśmy nigdy nie poznać. "Przekupiłem szwedzkiego profesora, by zwiększyć szansę rejestracji Prozacu® w Szwecji." - John Virapen
Jest to opowieść byłego pracownika Eli Lilly o jego pracy w tym wielkim koncernie. Opisuje swoje przygody w brudnym świecie koncernów farmaceutycznych. Poczytałam o działaniu Prozacu (fluoksetyny) - działa przeciwdepresyjnie przez hamowanie wychwytu zwrotnego serotoniny. Teoria teorią, a praktyka swoje. Jakie odnotowano skutki uboczne? Uszkodzenia wątroby, czasem śmierć (nie jest to napisane wprost na ulotce ;>). Jak z lekiem Vioxx (rofekoksyb)? Też spowodował kilka skutków ubocznych w tym uszkodzenia układu pokarmowego (nawroty polipów w jelicie grubym) czy układu krążenia (zwiększone prawdopodobieństwo zawału mięśnia sercowego). Wspomnę nawet, że zmarła oficialnie nawet 1 osoba. Kiedyś nie było choroby ADHD, tylko dziecko było nadmiernie ruchliwe, pobudzone, a leczono to ziołowymi lekami uspokajającymi jak napar z szyszek chmielu, nalewką kozłkową lub odwarem z jego korzenia. Autor książki wspomina o tym, że nawet na tą chorobę wynaleźli lek (albo truciznę).
źródło: Czarna Rzepa
Czasem się zastanawiam, bo z jedzeniem jest podobnie...
Przeogromnie polecam książkę! Możecie ją znaleźć w bibliotece, w księgarni lub nielegalnie w internecie. Na pewno warto ją przeczytać, by otworzyć szerzej nasze konsumenckie oczy ;)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Zioła w kosmetyce - książki + bonus

Pisząc posta z recenzją kosmetyków często używam książek. Różnych. By dowiedzieć się o roślinkach, ich zastosowaniu w lecznictwie i kosmetyce. Używam książek po to, by poznać lepiej świat roślin, ich dobroczynne działanie na nasz organizm (aczkolwiek nie zawsze działają na naszą korzyść - kto by tam używał owoców konwalii majowej :D). Przybliżę Wam trochę mojego czytelniczego świata. Zdjęcia są trochę mroczne przez późną porę wykonania - wybaczcie mi, musiałam się najeść owoców ;D

Książki o wykonywaniu kosmetyków
Kiedyś zabiorę się do wykonywania kosmetyków własnoręcznie na bazie ziół (może nawet i na bazie maści, ale z ziołowym smaczkiem). To jest jak z ciastkami - dostaję przepis - wykonuję go, a w późniejszym czasie może coś zmienię lub zamienię. Są blogi z kosmetykami DIY, ale co zrobić jak nie będzie w danym momencie internetu, a ja będę chciała coś ukręcić? Do książki mogę spokojnie wrócić, nie spieszy się, na pewno nie rozłączy połączenia.
Część I - DIY

sobota, 7 czerwca 2014

Historia czarów i czarownic - okiem Jesúsa Callejo

Po przeczytaniu Krzywej Sweetmana autorstwa Grahama Mastertona stwierdziłam, że nie jest to dobra pozycja - niedokończone losy bohaterów, dużo niepotrzebnej śmierci, a przede wszystkim za dużo polityki.

Czas na odskocznię!
okładka, źródło
Dawnymi czasy interesowałam się po trochu ezoteryką - magią, czarownicami, astrologią, sztukami dywinacyjnymi, radiestezją - w każdym bądź razie dużo tego było. Zresztą chmara tego na chomikuj.pl. W Matrasie zauważyłam książkę Historia czarów i czarownic, ciekawy tytuł, poczytałabym, więc czemu nie?
Niestety nie było książki w bibliotece, postanowiłam poszukać gdzieś taniej w internecie. W zeszłym roku na CzaryMary była promocja (14,24 zł) i kupiłam. Teraz czytam.

Jestem przy IV rozdziale, a już zdążyłam się pośmiać. Autor podchodzi do tematyki z nutą ironii. Przedstawia nam zabobonną ciemnotę ludzi z wieków ubiegłych. Jestem świadoma tego, że taka ciemnota jeszcze istnieje - najczęściej na wsiach! Dobrze, że już nie palą na stosach czarownic. Już bym tam była. Porównując czarownicę do drewna czy też jej wagę do wagi pisma świętego to musiało być coś nie tak z tymi ludźmi. Chore na polimastię (więcej piersi niż 2) i politelię (więcej sutków niż powinno być) były oskarżane o utrzymywanie diabelskiego chowańca i buch na stos!

Informacje zawarte w książce są powszechne, ale nie da się przeoczyć stylu pana Callejo ;) Pierwszy rozdział zaczyna się znaną sceną z filmu Monty Pythona, później są inne smaczki np. o chmurnikach (nie wiedziałam, że były takie istoty). Książka jest ilustrowana (co którąś stronę).

Nie polecam książki ortodoksyjnym katolikom i ortodoksyjnym poganom. Poza tym zapowiada się ciekawie i łatwo się czyta. Minusem jest to, że większość informacji dotyczy hiszpańskich rejonów, hiszpańskich źródeł, a mniejszość europejskich czy brytyjskich. No cóż, gdybym pisała książkę i o tej tematyce, to z pewnością zamieściłabym więcej informacji stricte polskie/europejskie/brytyjskie.

P.S.
Polecam przed lekturą poczytać Młot na czarownice, ciężko się czyta, ale warto.

sobota, 10 maja 2014

Majowa Moda na Zdrowie

Niektóre apteki podarują Modę na Zdrowie pacjentom. Bezpłatnie. Jakie są korzyści dla apteki tak czysto teoretyczne? Żadne, bo i tak płaci właściciel apteki. Za to pacjenci wracają, chociażby po ten magazyn ;).


okładka, źródło: modanazdrowie.pl
Co można znaleźć w takiej gazetce?
Najciekawsze dla mnie są działy Zdrowie, Kuchnia i nawet przepisy na soki.
Kojarzycie Skarb Rossmannowy, prawda? Podobnie jak w Skarbie są wywiady ze znanymi ludźmi. Ja tam tej rubryki nie lubię. W żadnej takiej gazecie.

Rusza trzecia edycja konkursu Anioły Farmacji i Anioły Medycyny. Znasz miłego, serdecznego farmaceutę i masz do niego zaufanie? Czy jest Ci znany lekarz, który dobrze doradzi, wyjaśni na czym polega problem? Zapraszam do zgłaszania Aniołów medycyny! Wszelkie info w Modzie na Zdrowie lub na stronach: Anioły Farmacji i podobno na www.afam.pl - ta druga strona mi nie działa.

Lubicie sudoku lub krzyżówki? To dobrze, bo są!




Ulubione artykuły tego numeru:
- Wiosna alergika
- Recepta na zdany egzamin
- Kremy dla mamy i córki
- przepis na zielone ravioli, tartę ze szparagami, kurczaka curry z groszkiem oraz artykuł o kiszonkach z działu Kuchnia
- przepis na Owocowy eliksir - sok Mango Linia

Jeśli nie mieliście jeszcze tego magazynu w rąsiach, to czym prędzej do apteki pospieszajcie (no może nie o tej godzinie) ;)
Polecam!

P.S. nie każda apteka ma w ofercie Modę na Zdrowie. Czytaliście? I jak wrażenia?

sobota, 12 kwietnia 2014

Kwietniowy Marud Mode

Pisałam tam kiedyś, że będę marudzić, więc trochę się pożalę Internetowi:

1. Skradziono moje czopki z witaminą A z lodówki w szkole. Przez to nie wiem jak wyglądają. Nie wystawię przecież ogłoszenia na tablicy szkolnej - "Niegrzecznego ucznia proszę o zwrócenie kaszkowatych czopków z niewiadomym składem"...
2. We wtorek sprawdzian z farmakologii o lekach na wrzody, biegunki, wymioty, zaparcia, trzustkę i jelita, a ja potrafię tylko trochę opowiedzieć o antagonistach receptorów H2 (mam nadzieję, że się poduczę jutro i w poniedziałek)
3. Święta Wielkanocne - kościół, jedzenie, kościół, jedzenie i rodzina, cmentarz. Nie lubię świąt.
4. Wyjeżdżam na święta, więc nie popiszę na blogu.
5. Egzamin się zbliża, muszę powtórzyć, a na razie sprawdziany gonią. Pewnie w przyszłym tygodniu obarczą   nas sprawdzianami.
6. Nie chce mi się uczyć, mam ochotę trochę pograć w Diablo (wiedz, że coś się dzieje, jeśli Twoje dziecko gra w gry komputerowe z czasów Win95 i są to gry demoniczne, okultystyczne itp. (co z tego, że na końcu zabija się Pana Terroru - największe chodzące zło))


Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o sprawdzian z migowego - powtórzę dzisiaj :)
Jak dostanę dzidkę z farmakologii to poprawię po świętach.
W święta Wielkanocne poczytam Mastertona i Agathę Christie (mam też alternatywę - poczytam Deavera, a Mastertona zostawię sobie do autobusu).

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Czy przy tym zasnę?

Od niedawna czytam książkę Robina Cooka pt. Coma. Po raz pierwszy spotkałam się z terminem thriller medyczny (O.o).

źródło: http://lubimyczytac.pl/



Opis książki
Bostoński Memorial Hospital to doskonała placówka służby zdrowia, ale nie wszyscy jego pacjenci mogą mówić o szczęściu. Dla Nancy Greenly, Seana Bermana i kilkunastu innych banalne z pozoru zabiegi kończą się tragicznie. Z niewyjaśnionych przyczyn zdrowi ludzie zapadają niespodziewanie w śpiączkę. Susan Wheeler, piękna, młoda studentka medycyny, zauważa niepokojącą prawidłowość. Usiłując wyjaśnić fatum ciążące nad salą operacyjna numer osiem, wpada na ślad ponurej afery i działającej na terenie szpitala tajnej organizacji...







Jakie są moje wrażenia? Jeszcze nie skończyłam czytać, a zapowiada się interesująco. Jest ciekawe - nawet od początku. Nie, to nie jest jak Szpital na Tvn-ie, to nie przypomina dr House. To jest irytująco podobne do stanu polskiej służby zdrowia. Szpital się sypie, stołówka do bani, wszędzie jest pełno ludzi, harmider pełną parą! Podoba mi się opis z życia wzięty, naprawdę ;)
Na podstawie książki nakręcili film, ale z tego co przeczytałam na wikipedii to chyba była tylko inspiracja, nie warto oglądać filmu przed przeczytaniem. Po przeczytaniu można palcem błędy wytykać, a jaka przy tym zabawa! Można trenować spostrzegawczość.

Fascynujące jest to, że autor książki jest lekarzem i zna temat, żyje w takim środowisku.

Mam nadzieję, że znajdę czas na inne książki Robina Cooka. Jedna osoba w szkole po przeczytaniu Toksyny nie tknęła żadnego hamburgera przez kilka miesięcy, więc może jednak lektura utkwi mi w pamięci i czegoś się nauczę? O zasypianiu nie ma mowy, warto przeczytać.

Cytat, który mi się spodobał: 
 - Był Pan tu kiedyś operowany? - spytał Berman, z przyjemnością poddając się wrażeniu spokoju i zobojętnienia, jakie ogarniało jego ciało.
 - Nie. W życiu bym tu nie przyszedł na operację - odparł sanitariusz i spojrzał na światełko wskazujące piętro w chwili, kiedy winda zatrzymała się łagodnie na pierwszym.
 - Dlaczego?
 - Bo chyba za dużo widziałem - odrzekł, wywożąc Bermana na korytarz.

wtorek, 18 marca 2014

Książki o ziołach, terapiach ziołami, czyli co polecam?

Jeśli interesuję się danym tematem to na czymś rzetelnym muszę oprzeć swoją wiedzę. Inaczej nie potrafię, bo nawet opowiadania babci czy kogoś starszego z rodziny mogą mieć jakieś luki (tak jak z tą łyżką tranu...).
Takimi rzetelnymi rzeczami są książki. W szkole, w której się uczę dostępne są Farmakopee Polskie: III, IV, V, VI, IX. Mamy do nich dostęp na zajęciach lub po zajęciach, więc korzystam. W każdej aptece musi znajdować się Farmakopea Polska (najlepiej, żeby była to najnowsza wersja, ale co mi po najnowszej, jeśli nie ma tam opisanych pewnych surowców np. porost islandzki/płucnica islandzka występują do FP III, później znika, a nadal mamy takie preparaty jak ISLA, które właśnie bazują na poroście islandzkim).
Niestety, cena Farmakopei nie należy do najtańszych - 667,05 zł za 2 tomy grubych tomiszczy IX. Doliczmy do tego jeszcze suplement 2012 do IX - 205,20 zł. Razem wychodzi około 900 zł. To trochę za dużo i gdzie to zmieścić?
Oprócz FP zaglądam do różnych książek (w tym uczelnianych). Lwia część pochodzi z XIX/XX w., warto poszukać po bibliotekach, antykwariatach. Korzystam także z internetu, ale jak wiadomo, nie można ufać każdym źródłom...
Zacznę od książek na mojej półce (no dobra, na potrzebę zdjęcia są na tapczanie):
To co mam - moja skromna kolekcja