piątek, 28 stycznia 2022

Lubimy Czytać? No pewnie!

Tak sobie przeglądam serwis Lubimy Czytać, pamiętam starszy wygląd strony, kiedy obecna strona była betą. Wyobraźcie sobie, że na tym serwisie udzielam się od... 11 lat! Jak to zleciało! Statystyki mówią same za siebie:

Źródło: lubimyczytac.pl

2-3 lata temu postanowiłam zmienić typ profilu z Czytelnika na Bibliotekarkę i nie jest tak źle. Istnieje jeszcze mniej populrny serwis BiblioNETka (o, też się na latach zmienił z tego co widzę), jednak przyzwyczajenie do szaty graficznej LC i większej intuicyjności strony wzięło górę.

Lubię czytać książki. Możliwe, że więcej i częściej czytam niż statystyczny Polak.

Ostatnio przeczytałam Serce Edmunda de Amicis, które mocno chwyciło mnie za serce (dokładnie tak!) - polecam, jest mało takich lektur niosących tak wiele wartości. W domenie publicznej można poczytać książkę Głowa o dalszych losach Henryka z Serca, co w odległym czasie zamierzam zrobić.
    Obecnie czytam książkę o ginekologii (w tym chorobach kobiecych) z 1964 roku i tak się przenoszę w czasy PRL. Oglądaliście  Sztukę Kochania o Michalinie Wisłockiej? No, to tak to mogło wyglądać. Na szczęście nie wieje tak propagandą jak w Dziewczęcych sprawach J. Beaupré, jednak wieje grozą jak strony książki straszą rakiem. O, nie podałam tytułu książki, już to czynię: Choroby i dolegliwości kobiece autorstwa Ewy Supronowicz.

Gdzie lądują niechciane książki?
Poruszę inną kwestię związaną z wydawaniem książek. W mieście, w którym mieszkam, jest taka "wędrowna biblioteczka", profesjonalnie się to nazywa bookcrossing (link) - uważam, że to jest niesamowita inicjatywa z możliwością podarowania niechcianym książkom drugiego życia, więc zamiast wyrzucać na makulaturę lub do pieca - można zanieść i ewentualnie wziąć jakąś perełkę. Tak to się toczy. Część ksiązek ląduje na olx, jednak po zbyt długim oczekiwaniu na kupno i tak idzie na bokcrossing.

Ja tutaj tak się rozpisuje, a sprawozdania na uczelnię i nauka do egzaminów czekają. No cóż, samo się nie napisze, więc komu w drogę...

czwartek, 27 stycznia 2022

Po latach...

 Patrzę na swojego bloga raz na jakiś czas i się zastanawiam - reanimować czy nie? W zasadzie to życie się niesamowicie toczy, jest pełne przygód i... braku czasu. Po 5-ciu latach tak obserwując swojego Kikutka, nie jest perfekcyjny, za to ma swoją oldschoolową bloggerską duszyczkę i za to go nie zamykam (dlaczego Kikutek? kto czytał Smażone zielone pomidory ten wie), czasem sę zastanawiam czy po prostu go zakopać i zostawić - niech leży. Możliwe, że przycupnę raz na jakiś wolny czas i coś naskrobię zamiast traktować część swoich zainteresowań 'z buta'.

Co się dzieje, gdy mnie nie ma i nie było?

Apteczne nowości szybko stają się przeszłością, więc myślę że o aptecznym życiu będzie mało.

- Powrót do ogrodnictwa (w 2016 r. zrezygnowałam ze studiów, po jakimś czasie poszłam na studia dietetyki, ale to nie było to i obecnie walczę z najcięższą sesją na V semestrze Ogrodnictwa).

- Praca w aptece całodobowej wymaga większego nakładu pracy i czasu niż apteka zwykła.

- Hodowla sporej dżungli. Podobno podczas pandemii zwiększyło się zainteresowanie roślinami. Poza tym - pielęgnuję tradycje rodzinne. Ostatnio nawet spróbowałam, ba, mam zadanie z uczelni, wyhodować boczniaki. Czeka mnie niezła zabawa!

- Staram się w międzyczasie czytać, grać (jak broniłam się przed konsolami tak zainwestowałam w kilka, przekonałam się do padów i handheldów) i rozwijać zielarskie, kulinarne, ogrodnicze i muzyczne pasje.

- Chadzam na koncerty dużo rzadziej, bo pandemia. Zainteresowanie bandcampem wzrosło, zaczęłam doceniać czas wolny dla siebie. Całkiem zacnie.

Na razie tyle, wrócę po sesji lub troszkę później. Trzymajcie się ciepło w dobie pandemii!