Jak obserwujecie Google+ to możliwe, że natknęliście się na zdjęcia z dziwnymi formami i świecami z wosku pszczelego. Kiedyś pisałam o wosku pszczelim, przedstawiłam świece DIY z węzy pszczelej (link do artykułów), teraz nastał czas na coś... innego!
Postanowiłam zainwestować w foremki pszczele, wosk, knoty i kilka świec na święta (nie te ze zdjęć).
Jak wykonać?
Formy, zalewanie, wosk |
1. Przygotować formę (można spryskać silikonem w sprayu (np. Polsilform) od wewnątrz, w celu ułatwienia wyciągania świecy. Podgrzać wosk na łaźni wodnej (lub, jak macie termometr do wosku, w temp. 42 st. C - na dużym ogniu wosk się troszkę przypala i na spodzie naczynia widać czarne paproszki). Nie zaleca się podgrzewać wosku w metalowym naczyniu, bo czernieje (za to emaliowane się nadaje).
2. Nadziać knot na wykałaczkę. Knot powinien być dłuższy, ale ze mnie 'Polaczek Cebulaczek' i nadziewam jak najkrócej. Przewlec przez formę. Forma jest przecięta do połowy wzdłuż, żeby się dało przekładać sznurek i wyciągać gotowe świece.
3. Wlać ciepły wosk do formy, odczekać aż przestygnie. Dużą sowę i kószkę (słomiany ul) należy potrzymać dłużej. W przeciwnym razie świeca może się rozpaść i zniszczyć spodnie, poparzyć ręce, ubrudzić podłogę (sprawdzone na sobie :<).
4. Wyciągnąć świecę, wyrównać podstawę nożykiem modelarskim.
Gdzie kupić formę?
U pszczelarzy, na stronach z formami silikonowymi. Swoje formy nabyłam na stronie ApiArt, poluję na foremki w sklepie Łysoń, dość drogie są na stronie Form Dream, a takie już całkowicie mnie zatykające, są na stronie Penguin Love Store.
Formę można też zrobić. Jeśli masz czas, chęci, sprzęt i spryt (oraz pieniądze na kilogram kauczuku <lub 5 kg> plus płyn sieciujący) to jak najbardziej. Niestety, w zależności od grubości i wysokości formy, trzeba dobrać odpowiedni knot (często metodą prób i błędów). Kauczuk jest dostępny na stronie Silikony Polskie, instrukcja obsługi i dobór kauczuku również. W Internecie na polskich stronach jest mało informacji, w 1 książce się spotkałam z tematem produkcji foremek - Wolfgang Oberriser Miód, propolis, pyłek, wosk, wyd. Multico.
Mam nadzieję, że się rozkręcę i poza świecami z wosku z foremki, będą świece zanurzane (jak dostanę odpowiednio wysoki garnek emaliowany), zalewane w piasku, z elementami zasuszonych kwiatów (jak w pasiece roztoczańskiej Ulik), zdobione pisakami, sześcienne z wzorem na kamei, pływające, barwione... Potem parafinowo-stearynowe wykonane z elementami decoupage, żelowe z ozdobami. Świat świec jest cudowny! Odpręża, uczy cierpliwości i daje dużo radości z własnych efektów.
P.S.
Wiecie, że kiedyś aptekarze dorabiali sobie w aptece sprzedażą świec? Dowiedziałam się tego pewnego razu na wycieczce w Muzeum Farmacji w Krakowie. Polecam odwiedzić, jak będziecie w Krakowie, przy okazji w sklepiku zakupcie pamiątkę Pilulae perpetuae ;)
Super sprawa takie świeczki, na pewno są mniej toksyczne od tradycyjnych :)
OdpowiedzUsuńMniej kopcą, aczkolwiek to też zależy od knota. Im grubszy knot, tym gorzej się gasi (strasznie brudzi)
UsuńMiałem znajomą która robiła świece z wosku pszczelego. A ponieważ była plastycznie zdolna sama robiła foremki, można było zamówić.
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam swoją wycieczkę do muzeum farmacji (jedno z fajniejszych w Krakowie a mało znane), to aptekarze nie tyle dorabiali sobie, co po prostu świece stanowiły dawniej stały asortyment aptek, bo dawny aptekarz był bardziej rzemieślnikiem niż panem magistrem od wydawania opakowań. W dawnych aptekach można było też kupić na przykład pigmenty malarskie, trutki na szczury i owady czy nasiona ziół.
Jeszcze oko cieszą wystawne, wypchane zwierzęta egzotyczne, hiszpańska mucha, róg jednorożca, zielniki i przepiękny witraż z ziołami! Przyjemnie się też zwiedzało poszczególne pomieszczenia np. piwnice na wino.
UsuńNasunął mi się pomysł na nowego posta, dzięki!
Mi podobała się wystawa z buteleczkami dawnych leków (w niektórych były próbki już właściwie niespotykanych surowców w tym minerałów) i strych z suszonymi ziołami. Gdy tam byłem w jednej z sal była czasowa wystawa poświęcona specyfikom Nivea, które przed wojną były produkowane także w Polsce, oprócz białego kremu były tam też słoiczki z różnymi mazidłami a nawet jednym z pierwszych kremów do opalania.
UsuńPodoba mi się samodzielne robienie świec, ale nie znalazłam nigdzie pomocnych instrukcji, aż do dziś :). Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPolecam jeszcze Krainę świec - mają tam całkiem niezłe jak na początek samouczki. W polskiej literaturze ciężko coś znaleźć. Warto zajrzeć do The complete candlemaker Normy Corney. Po angielsku, ale stopniowo wdraża w te rękodzieło. Na YouTube jest dużo tutoriali, niestety też po angielsku.
UsuńPowodzenie się przyda, dzięki! :)
Podziwiam :) Świetna sprawa, takie ręcznie robione rzeczy - zawsze cieszą oko !
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania :)
Usuńoryginalne hobby ;D
OdpowiedzUsuń