Cześć! W tym poście opiszę Wam przygody i kilka wskazówek dotyczących gospodarstwa agroturystycznego Ziołowy Zakątek w Korycinach.
Podróż
Nie masz samochodu? Komunikacją miejską też się da! Najpierw należy dojechać do Warszawy Wschodniej pociągiem (5 godzin), następnie autokarem do Siemiatycz (3 godziny + chwila odpoczynku w Sokołowie Podlaskim), a z Siemiatycz taksówką lub w roku szkolnym jedzie bus szkolny, który jedzie niekoniecznie do Korycin, ale już jest bliżej niż z samych Siemiatycz (odcinek 30 km, więc opcja piesza odpada).
W takim przypadku prawo jazdy i samochód są błogosławieństwem. Podróż miejskimi środkami transportu jest męcząca ;)
Wyruszyliśmy w trasę, pociąg miał godzinę opóźnienia, ponieważ ktoś popełnił samobójstwo na torach. W Warszawie przesiadka na PKS, w Sokołowie lody włoskie, a w Siemiatyczach zrobiliśmy zakupy w Biedronce. Miła pani z kiosku zadzwoniła nam po taksówkę, bo ostatnia nam odjechała sprzed nosa. Dojechaliśmy, kurczę, gdzie my jesteśmy? Gdzie załatwić nocleg? Najpierw poszliśmy do jakiegoś budynku z pokojami, ale gdzie się zameldować? Pani ze sklepu zielarskiego posłużyła pomocą i poleciła iść do restauracji. W restauracji chmara osób! Wielka kupa ludzi! Ludzi z piwem jedzącymi pizzę, dzieci z lodami, rodziny, znajomi... Wyobrażacie sobie taki widok? Byłam zmęczona podróżą i włączyło się moje czarnowidztwo, że będzie źle, zero atrakcji wśród takiego tłumu. Szybko dostaliśmy pokój, wypakowaliśmy walizki, co jakiś czas chodziliśmy do baru z pytaniami o organizację, przekazano nam smycze "gość hotelowy nr..." w końcu nasze zamówienie na jedzonko zostało zrealizowane. Hurra! Przeszliśmy pobieżnie zobaczyć Ogród Botaniczny i zwierzątka
Nagle urwała się chmura. Burza z piorunami! Armageddon! Nastąpiły ciemności, zaczął działać agregat prądotwórczy, raz na kilkanaście minut gasło światło i się włączało. Przygoda!
Poniedziałek-Czwartek
Wędrowaliśmy po Ogrodzie Botanicznym (ponad 1000 zdjęć samych tabliczek i roślinek - nie chce mi się przeglądać, pewnie się powtarzają niektóre kwiatki). Są tam szlaki roślin barwierskich, leczniczych, jadalnych, trujących. Pierwszy raz w swoim życiu widziałam tyle gatunków pysznogłówki, omanów, pokrzywy!(żegawka, konopiolistna, kuleczkowata, pospolita). Bardzo dużo odmian jeżówki .
Odwiedzaliśmy zwierzątka bażanty, kury, kozy, owce, krowy, konie, gołębie, pawie, króliki, świnki morskie i świnki - te pachnące 'inaczej'.
Tablica |
![]() |
Ogród Ziołowy, fot. Nivellgion |
Pan Indor |
Pan Paw się pawi |
Gęsi i kaczki |
Nawet ule znaleźliśmy! |
Gęsi okupujące kałużę |
Kurki zielononóżki na sianie |
Wzięliśmy udział w warsztatach komponowania mieszanek ziołowych prowadzonych przez panią biolog. Nie wniosły niczego nowego, ale mieliśmy dobrą zabawę z mieszania surowców :D
Mieszanka złocista (moja) i owocowa wzmacniająca Nivellgiona |
![]() |
Stara Zielarnia, fot. Nivellgion |
Firma Dary Natury |
Zwiedziliśmy firmę Dary Natury - tłocznia olei, pomieszczenia, gdzie maszyna pakowała susz w torebki oraz gdzie panie pakowały torebki, odważały gotowe mieszanki na wagach do woreczka foliowego, zgrzewały folię, składały pudełeczka, pakowały do kartonów. Sprawna praca zespołowa. Konsumenci są zadowoleni i ludzie z pobliskich wsi mają pracę.
Minusem warsztatów jest zorganizowanie grupy. Odbywają się przy zebraniu co najmniej 8 osób. Nie udało nam się załapać na oprowadzenie po ogrodzie z przewodnikiem. Myślę, że jak ktoś ma podstawową wiedzę o pospolitych roślinkach to dałby radę, są nawet tabliczki z opisami.
Znaleźliśmy chatkę Szeptuchy, przy wejściu znaleźliśmy kilka starych kości, sama chatka była zamknięta.
Można było wypożyczyć rowery i zwiedzić pobliskie atrakcje, pójść do lasu, wypożyczyć książki z biblioteki (przeczytałam 3). W sklepiku znajdowały się mieszanki, przyprawy, zioła, soki z brzozy (inne niż z firmy Oskoła czy Oleofarm), kawy zbożowe oraz mąkę żołędziową i ciasteczka żołędziowe!
Piątek
Powrót taki jak przyjazd, tylko mieliśmy większy margines na komunikację (opóźnienia etc.), poza tym bilet na pociąg kupiliśmy wcześniej. Wyjechaliśmy o 13:00, a w domu byliśmy troszkę po 01:00 następnego dnia. Mieliśmy świetne towarzystwo w pociągu, nie nudziliśmy się :)
Wakacje się udały! Warto wziąć strój kąpielowy, czajniczek elektryczny, kubeczki, herbatkę fix i gotówkę na nocleg, obiad, pizzę (śniadania i basenik są wliczone do noclegu) oraz zakupy (herbatki, ciastka, miody, syropy (np. poziomkowy z poziomek 40%, nie z truskawek 1-2% ;)).
P.S. Znalazłam fajny artykuł o Ziołowym Zakątku
P.P.S. Zdjęcia się fajnie układają w szablonie jak mają rozmiar 900x506 :D
Świetna sentencja! |
P.P.S. Zdjęcia się fajnie układają w szablonie jak mają rozmiar 900x506 :D
najważniejsze, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNawet komputer przestał rzęzić - to dopiero zadowolenie :D
UsuńCzy spotkałaś Pana Angielczyka z Darów Natury?
OdpowiedzUsuńZauważyliśmy go wśród ludzi nawet nie wiedząc, że jest właścicielem (sprawdziłam przed chwilą w google jak wygląda). Pan taksówkarz też się pytał czy go poznaliśmy: "bo to prosty człowiek jest, w gumowcach, wygląda jak swój!" :D
UsuńNa pewno tam się wybiorę:) Zrobię zapasy ziół:)
OdpowiedzUsuńTo w sklepiku zielarskim, z Ogrodu nie wolno, a z terenu to najlepiej pogadać z szefostwem :)
Usuńo jacie! wyjazdu do takiego miejsca mi trzeba!
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMy też się chcemy wybrać. Świetne miejsce do poszerzania wiedzy o ziołach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba nawet otworzyli podyplomowe z SGGW Rośliny i surowce roślinne dla zdrowia – jakość i wykorzystanie i są tam zajęcia.
UsuńPozdrawiam również :)