Jak wiecie, postanowiłam się wybrać do Jastrzębia-Zdroju na akcję Cała Polska Widzi Zioła. Poznałam 5 wspaniałych zielarzy, dowiedziałam się takich ciekawostek o ziołach i jak to ze mną bywa też wtrąciłam swoje 3 grosze! Naszym przewodnikiem była Aga z bloga Aga Radzi
Wyjazd i przygotowania
Pszczekoladki
Bardzo chciałam obdarować uczestników słodkościami, więc chciałam zrobić pyłkosy. Pyłkosy nie wyszły, zrobiłam pszczekoladki.
Oto przepis:
- 1 tabliczka czekolady Goplana (sama nie potrafię zrobić takiej czekolady, jak ktoś potrafi niech podzieli się przepisem)
- 3 kapsułki mleczka pszczelego liofilizowanego GAL (skł. kaps.:glukoza, błonnik, mleczko pszczele liofilizowane), bo mleczko pszczele w naturalnej postaci jest nietrwałe i nie wytrzymałoby ciepła na dworze
- 50 g miodu spadziowego, można dodać innego - ja miałam tylko taki w płynnej postaci w takim małym słoiczku
- ok. 2 łyżki obnóży pyłku kwiatowego
- ok. 1 łyżkę pyłku kwiatowego mielonego
- liście suszonej mięty
- 3 grudki pierzgi (sfermentowany pyłek pszczeli) - można pominąć
- 1 kawałeczek propolisu, który i tak wylądował w 3 czekoladkach - całkowicie pomijamy
- odrobina wody
Przygotowanie:
Sproszkować suszone liście mięty w moździerzu. Czekoladę stopić na łaźni wodnej, wysmarować nią małe silikonowe foremki tak, by później nadzienie nie przeciekało. Zmieszać pyłek, mleczko, miód. Dodać odrobinę wody, dodać pierzgi (lub pierzgę rozpuścić w wodzie). Wypełnić nadzieniem wysmarowane foremki. Wstawić do lodówki. Po 10-15 minutach wyciągnąć z lodówki. Nadtopić resztę czekolady i zasłonić nadzienie w foremkach - wypełnić foremki do końca, wsadzić foremki do lodówki, po czasie wyjąć i wypchnąć gotowe czekoladki, zapakować w folię aluminiową, by zatrzymać temperaturę, bo czekolada lubi się topić :)
Voila!
![]() |
Nie potrafię wypełniać estetycznie :D |
Pakowanie
Wzięłam chlebak, do chlebaka apteczkę, buteleczkę wody, 2 małe atlasiki z gazety wyborczej (nie mają spisu treści ;(), pszczekoladki w pudełku, książkę o szamanizmie, którą chciałam poczytać w trasie, ale radio w busie mi przeszkadzało... Poza tym uszykowałam sobie torbę papierową z torbami papierowymi i Przewodnikiem (...) Mowszowicza. Łopatkę mam w domu, ale bez rączki, więc nie było jej w planach. Dopiero w autobusie zorientowałam się, że nie wzięłam potrzebnych rzeczy.
W podróży
W centrum postanowiłam coś przekąsić, bo obiadu nie zdążyłabym zjeść. Jeśli mam jeść FastFoody to pizzę, tortillę lub... kebaby. 1 mały kebab syci mnie na cały dzień - dosłownie. Nie miałam czasu zrobić z tego slowfooda (wolne przeżuwanie zmienia fastfood w slowfood ;)), bo bus mi odjeżdżał za 10 minut. Początkowo myślałam, że bus się zatrzymuje dość daleko od docelowego miejsca i musiałabym pieszo przez godzinę iść. Na szczęście rano sprawdziłam ponownie jak jedzie, a tam dworzec autobusowy. Świetnie! Jadę, kontaktuję się z Agą, umawiamy się z dojazdem. Jestem w Jastrzębiu, wszyscy pasażerowie (oprócz mnie) wysiadają, ale nie na dworcu! Kierowca się pyta gdzie jadę, myślę: o cholera, to gdzie ja w końcu mam wysiąść? Odpowiadam, że na dworzec. Okrągły? Tak. Wszystko się dobrze potoczyło, wysiadłam na dworcu, poznałam Agę, pojechałyśmy do parku.
Przygoda
Poznałam 4 osoby poza Agą, poczęstowano mnie dwoma zielonymi kulkami (żółtnicą pomarańczową) - nie do zjedzenia, ale do zabrania jako repelent na owady. Później spróbowałam owoców cisu - to igły są trujące, a pestkę trzeba wypluć. Śluzowate, słodkie owoce - mniam! Poczęstowałam zebranych rozpuszczonymi (było ciepło) czekoladkami i bardzo mnie ucieszyło, że smakowały :). Poszliśmy zebrać liście miłorzębu - żółknące, bo te podobno lepsze. Zadano mi pytanie:
- W ilu procentowym etanolu należy zrobić nalewkę z miłorzębu?
- W 70% lub 60%, ale raczej w 70% bym zrobiła, bo łatwe proporcje 6,65g etanolu 96% na 10g etanolu 70% (czyt. wody do 10g)
W domu pomyślałam: przecież 70% na zewnątrz! a 40% czy 60% w rozcieńczeniu do wewnątrz. Gafę popełniłam :D
Nie mogliśmy deptać ziemi, więc tylko 2 osoby zbierały do kilku torebek. Poszliśmy poznawać roślinki i drzewa w parku:
- Kasztan jadalny - ktoś zjadł/wyzbierał, ale jeżyki były!
![]() |
jeżyk |
- Funkia - młode liście do gołąbków i chyba też do sałatek. W każdym razie zamiennik kapusty :)
![]() |
funkia |
- Gwiazdnica pospolita - do sałatek
- Podagrycznik pospolity - w leczeniu podagry, dny moczanowej, młode listki są stosowane do zup, sałatek
![]() |
gwiazdnica (ta mała) i podagrycznik |
- Brzoza brodawkowata i grab pospolity - dlaczego brodawkowata? Czym się różni od omszonej? Liśćmi - po nazwie gatunku możemy się domyślić które co mają. Jak nie ma liści to po korze - brodawkowata ma spękaną korę.
![]() |
Grab, brzoza |
![]() |
Begonia |
Udaliśmy się do biblioteki parafialnej (i podjedliśmy kwaskowate kwiaty begonii) w celu odpoczynku i odgadnięcia ziółek z ogródka Agi. Były to :
- mięta czekoladowa i inne mięty (chyba)
- bylica piołun
- trawa cytrynowa
- rokitnik
- rozmaryn
- bazylia
- pysznogłówka i chyba inne, których nie pamiętam
Aga pocięła ziółka wprost do dzbanka specjalnymi nożyczkami, zaparzyła je i wyszliśmy na dalsze łowy! Przeszliśmy w stronę lasku, zjedliśmy szczawiku zajęczego, rozpoznaliśmy żółtlicę, pięciornik gęsi, pięciornik kurze ziele, trędownik, bluszczyk kurdybanek, niecierpek drobnokwiatowy i pokrzywę zwyczajną. Dziewczyny wykopały korzeń łopianu. W drodze powrotnej spotkaliśmy szczeć pospolitą przydatną w leczeniu boreliozy, niecierpka himalajskiego ze smacznymi nasionami, rdestowca sachalińskiego, przeciwrobaczego wrotycza pospolitego. W parku znaleźliśmy galas na liściach dębu. Wróciliśmy do biblioteki by się posilić. Dałam uczestnikom trochę nasion bawełny indyjskiej, wypiliśmy napar z dodatkiem ziołomiodu, Aga poczęstowała nas smacznymi ziarnowo-orzechowymi kuleczkami z czarnym sezamem. Porobiliśmy zdjęcia, pożegnaliśmy się z 3 osobami i na do widzenia dostaliśmy nasiona omanu wielkiego. Miałam jeszcze sporo czasu do busa, więc wyruszyliśmy na dzikie działki z amarantusem. Znaleźliśmy żywokost, lnicę, dużo mięty, malin i trochę jeżyn (!), a gdzie amarantus i melisa? Schowały się, ale podczas powrotu do samochodu zostało odkryte poletko amarantusowe (melisy było mało, więcej pokrzyw). Pierwszy raz widziałam amarantusa, tak ładnie wygląda...
![]() |
Czartawy nie poznałyśmy |
![]() |
Bluszczyk kurdybanek |
![]() |
krzyżak na trędowniku |
![]() |
kopanie łopianu |
![]() |
liść podbiału |
![]() |
niecierpek himalajski |
![]() |
nasiona niecierpka |
![]() |
kozibród |
![]() |
Galas |
![]() |
sadziec konopiasty |
![]() |
szczeć |
![]() |
amarantus |
![]() |
żywokost |
![]() |
zdziczałe amarantusy |
Koniec przygody
![]() |
Prezenty od Matki Natury i Agi |
![]() |
Prezenty od Matki Natury |
Na dworcu przejrzałam zdjęcia, dokonałam segregacji nasion (niektórych nie powinno się wysiewać, bo są inwazyjne), więc zostawiłam tylko część. Pomyślałam Jak ja mało wiem o ziołach i medycynie ludowej! Czas to zmienić! O 19:05 miałam busa z Jastrzębia do domu Dzięki temu, że kierowca zatrzymał się w dzielnicy Katowic, zaoszczędziłam na bilecie autobusowym i dotarłam do domu w krótkim czasie. Mam nadzieję, że widzimy się w Krakowie!
Co za fantastyczna wyprawa, co za przegląd ciekawostek - chcę pszczekoladkę :)))
OdpowiedzUsuńDobre są :) Zdążyłyby się roztopić, gdybym wysłała :D
UsuńZioła to prawdziwa skarbnica wiedzy:) Fajne te pszczekoladki:)
OdpowiedzUsuńO tak, dobrze znać teorię, a później nawet i próbować w praktyce (niekoniecznie próbować czy są trujące) ;)
UsuńPolecam, nadzienie można zrobić na oko, byle nie było za rzadkie ani za gęste
A jeszcze zapomniałam Wam pokazać katalpę, śnieguliczkę, jaskółcze ziele, musicie przyjechać na wiosne będzie też ziarnopłon i posmażymy kwiaty bzu i akacji, a z ogródka przyniosłam jeszcze trawe cytrynową, tymianek, rozmaryn no i przecież kwiatki nasturcji wcinaliśmy :D
OdpowiedzUsuńNo tak! O pomarańczowych kwiatuszkach nasturcji i tymianku zapomniałam.
UsuńMam nadzieję, że się zobaczymy :D
Świetna wycieczka :).
OdpowiedzUsuńTrue
Usuńciekawie czytało się Twoją relację :)
OdpowiedzUsuń